Pan Juszczyk złożył wypowiedzenie i odchodzi z klubu z końcem marca. Jako że pozwolił sobie postawić moją osobę jako "winną" temu, to pozwolę sobie na komentarz.
Na początek cytat.
Nie bez wpływu była też przykra sytuacja, która spotkała mnie niedawno w siedzibie Klubu za sprawą jednego z "kibiców", a po niej fala hejtu nakręcona na moją osobę w ramach personalnych rozgrywek przez tę konkretną osobę. Nie zgadzam się na taką rzeczywistość, nie zgadzam się na hejt! To też jedna z przyczyn, z której się z niej wypisuje. Aby polski sport mógł pójść do przodu, każde z nas powinno zacząć od siebie: od tego, czy ja działam na 100%, czy daję z siebie wszystko. A dopiero później bierzmy się za rozliczanie i obrażanie innych. Z kolei jako Kibice na pierwszym miejscu powinniśmy stawiać dobro Klubu, a nie nasze indywidualne interesy. Jeżeli jesteśmy prawdziwymi Kibicami...
Tekst typowy dla Pana Juszczyka. W swojej pracy spotkałem się z setkami osób, zatrudniałem sam przez lata łącznie ponad sto osób. Osoby które odeszły ode mnie z firmy mogę policzyć na palcach jednej ręki z czego ostatnia robiła to wręcz ze łzami w oczach, bo dostała ofertę od innej firmy z gatunku tych "nie do odrzucenia". Uważam, że w życiu należy być dobrym człowiekiem i przede wszystkim dobrym szefem. Mam dziesiątki dowodów na to, że moi pracownicy mają mnie za dobrego szefa.
Nie jestem "kibicem", jestem kibicem, jestem kibolem i jestem fanatykiem. Ta wiślacka przybłęda, która nawet nie ogląda meczów Odry (siedzi w tym czasie w swoim pokoiku, a pasjonuje się tylko meczami Wisły oglądanymi na stadionie), znalazła się w klubie niestety z moim pełnym poparciem, bo wydawał się osobą sensowną i z porządnym CV. Niestety, szybko zacząłem dostawać sygnały z Polski jak i z samej Wisły, że Pan Juszczyk jest osobą skrajnie patologiczną.
Niestety, jego "szefowanie" w Odrze to pasmo buty, chamstwa, arogancji i wywyższania się. "Panodyrektorowania".
Po wiadomym zdarzeniu dostałem od pracowników klubu i z jego otoczenia komentarze pod tytułem "jak ty tak długo wytrzymałeś"? Obecnie jedynym zwolennikiem jego pracy w klubie był Karol Wójcik, który tak bardzo zapałał sympatią do DJ, że umieścił na stronie skandaliczne i obrzydliwe oświadczenie bez żadnej próby dyskusji ze mną na ten temat. Ja nadal nie doczekałem się obiecanego pozwu i coś czuję, że się nie doczekam. Sprawy absolutnie tak nie zostawię.
To po pierwsze. Nie wiem na czym miałyby polegać moje personalne rozgrywki. Jeśli mam zarzuty to do Zarządu klubu i z pewnością na walnym zebraniu członków je przedstawię. Nie mam żadnego interesu w podkopywaniu działalności DJ ponieważ i tak nie mam obecnie czasu pomagać klubowi, ani nie mam żadnego wpływu na jego politykę w kwestii zatrudnień.
Nie rozumiem zarzutu "czy ja działam na 100%". Pan Juszczyk z pewnością tak nie działał, jego mityczne "zapracowanie" w trakcie którego nikt nie wiedział czym się zajmuje oraz nieobecność w klubie od piątkowego popołudnia do wtorkowego popołudnia oraz niedostępność w tym czasie nawet na potrzeby szybkiej pomocy. Nawet dzisiaj w czasie meczu kiedy rzekomo zajmował się bieżącymi sprawami w internecie jak... zmiana tła na profilu, nie znalazł czasu żeby zbanować spamera który w wiadomościach do klubu wyzywał nasz klub. Zrobiłem to dopiero ja pół godziny po meczu kiedy wróciłem do domu.
Nic nigdy nie będzie dla mnie ważniejsze niż dobro klubu. Nie mają do tego nic żadne "indywidualne interesy", bo takowych w klubie nie mam, a jeśli mam jakieś plany, to na pewno nie na poziomie dyskusji z DJ. Mam własną, dobrze prosperującą firmę która rok do roku zwiększa zatrudnienie o 100%, zarabiam i będę zarabiał dużo dużo więcej niż Pan Juszczyk kiedykolwiek będzie w stanie, mimo absurdalnej pensji jaką miał w klubie (jak na skalę oszczędności w klubie na wszystkim).
W ramach mojej współpracy z klubem otrzymywałem 1.000pln netto w czasie kiedy byłem "koordynatorem ds marketingu", a formalnie jak usłyszałem od KW - "jest to zakres kompetencji dyrektora marketingu", o tytuł którego nigdy się nie starałem, bo w klubie z jednym pracownikiem brzmi to śmiesznie. Kwota ta szła w 80% na funkcjonowanie OdraTV, a pozostałą kwotę przeznaczałem na promocję wydarzeń na FB.
Mój dorobek to m.in. odnowienie herbu i całej identyfikacji wizualnej, bannery po drugiej stronie stadionu, oklejenie autokaru, stworzenie i wsparcie OdraTV czy uporządkowanie wielu spraw organizacyjnych. Niestety, niedostatecznie dopilnowałem sprawy nowej strony przez co zajął się tym DJ i niestety nie jest to raczej coś co wytrzyma z nami przez lata. Co zabawne, redaktorzy prowadzący stronę nie tyle nawet nie pomagali przy jej powstawaniu, co nie mieli żadnego wglądu w prace nad jej powstawaniem.
Wszystko to pracując 1-2h dziennie, bo na tyle pozwalała mi praca zawodowa, obowiązki prywatne związane z niepełnosprawną partnerką i słabym, ale zawsze bliskim mojemu sercu, wspieraniem Jednej Odry. Niech więc każdy sam oceni kto kogo powinien rozliczać. Ze strony Zarządu słyszałem wyłącznie pochwały na temat mojej pracy i w zgodzie też współpracę zakończyliśmy.
Nie ukrywam też, że Pan DJ to przede wszystkim wielki zawód dla mnie osobiście. Sporo z nim rozmawiałem na początku współpracy z klubem i wszelkie moje bolączki (brak obecności na meczach wyjazdowych, brak auta służbowego, problem z mikrofonami) określał jako banalne problemy, które rozwiąże w pierwszym tygodniu pracy. Jak wiemy, kwestie te nie zostały rozwiązane do dzisiaj, a jego wypowiedzi na spotkaniu z kibicami temat zamiatały pod dywan.
Kończymy całe szczęście ten smutny temat pobytu Pana DJ w Opolu. Oby następny pracownik, tym razem całe szczęście niższy rangą, był dużo lepszy. Tak jak pomogłem DJ wprowadzając go w pracę w Odrze, tak oczywiście w miarę możliwości i chęci pomogę każdemu innemu który zajmie jego miejsce. Ciężko mi znaleźć lepszy dowód na to, że dla mnie zawsze priorytetem będzie dobro klubu.