Saperzy rozbrajają pierwszą ligę
Nikt nie wie, jak nazwać funkcję pana Zbyszka w Odrze. Człowiek od wszystkiego – może tak będzie najwłaściwiej. Widok dojeżdżającego rowerem na stadion emeryta dawno już przestał dziwić. Z klubem związał się ponad 20 lat temu i choć ślubów nie składał, to jest z nim na dobre i na złe. No teraz już na dobre, bo co złe – mają nadzieję w Opolu – już za nimi. Odra stanęła na nogi po tym, jak zawirowania organizacyjne i pusty sejf zaprowadziły ją osiem lat temu do czwartej ligi.
Pan Zbyszek to wszystko przeżył. Dla obecnych piłkarzy mógłby być dziadkiem, bo i jak dziadek czasem się zachowuje. Wsiada z nimi do autokaru (wyjazdów nie zdarza mu się opuszczać) i zwiedza Polskę. Oni pytają po drodze, czy kupić mu coś do jedzenia, on po meczu wyciąga tabliczkę czekolady jako nagrodę dla strzelca gola lub najlepszego, w jego oczach, piłkarza.
Nie można wykluczyć, że za kilka miesięcy czekoladowym przysmakiem będzie obdzielać piłkarzy ekstraklasy. Odra zimuje jako wicelider pierwszej ligi, Chojniczanka wyprzedza ją o punkt – czyli tyle, co nic. Opolanie mogą wkroczyć do towarzystwa, do którego dziś jeszcze nie pasują, ale zdają się nie mieć kompleksów. Nie przysparza ich bigos czy owoce trzymane przez pana Zbyszka w szatnianej lodówce (piłkarze z sympatii do niego zgodzili się na użyczenie zamrażarki) czy puchary poupychane w sali konferencyjnej, bo brak miejsca na trzymanie trofeów gdzie indziej. Siedziba klubu na pierwszym piętrze to właśnie ta sala i dwa pokoje zajmowane przez prezesa, wiceprezesa i sekretarkę Pamelę. To oni odpowiadają za cały klub. Porównanie z korporacyjną Legią, gdzie więcej osób pracuje w dziale marketingu, to jak zestawienie ostatniego, zubożałego festiwalu w Opolu z tym w San Remo.
Re: Odra w mediach.
376Warto jutro kupić Przegląd Sportowy:
Każde zwycięstwo jest tylko zapowiedzią następnego.